Home

Świat idzie do przodu i nie da się ukryć, że technologia zajmuje praktycznie każdą dziedzinę. Nawet tak tradycyjną jak literatura. Mimo iż nadal widuje się w autobusach, parkach czy poczekalniach osoby z książkami, coraz częściej zastępowane są one przez tablety czy telefony. Osobiście wolę książkę w tradycyjnym wydaniu. Dlaczego?

Wielu moich znajomych śmieje się, że jestem niepraktyczna, tudzież staroświecka. Mimo iż posiadam kindla, który daje możliwość przechowywania wielu książek naraz, a przy tym jest lekki, zawsze mam przy sobie książkę. Nie ma znaczenia czy ma 100 czy 800 stron. Lubię ten ciężar. Książka się nie rozładuje, nie złapie wirusa, który usunie treść i nie zawiesi się. Wystarczy wyciągnąć ją z torby i otworzyć.

Z innej strony nic nie może się równać z zapachem i szelestem papieru. Związane z odkrywaniem kolejnych historii i postaci przekręcanie stron to niemalże rytuał, który powinien towarzyszyć każdemu czytelnikowi. Poza tym na kindlu czy w audiobooku nie widać ile zostało do końca. Świadomość zbliżania się do kulminacyjnego punktu powieści zawsze jest ekscytujące. Wydaje się, że wyobraźnia lepiej wtedy pracuje.

Z praktycznego punktu widzenia – książka jest zdrowsza. Obecnie tak dużo czasu spędzamy przy różnego rodzaju ekranach, że korzystnie jest dać oczom od nich odpocząć. Wielu okulistów rekomenduje osobom z wadą wzroku ćwiczenie go przez czytanie bez okularów. Ale nie na ekranach. Poza tym nawet jeśli od książki odbija się światło nadal można ją czytać. Na ekranie często obraz przestaje być widoczny jak padnie na niego słońce, więc nie wszędzie można z niego czytać.

Nie bez powodu książki towarzyszą ludziom od wieków. Jest w nich ponadczasowy urok. Wgranie tekstu na urządzenie elektroniczne nie cieszy tak jak kupienie czy otrzymanie książki. Nikt nie zaprzeczy, że jest w tym niewytłumaczalna przyjemność, której nie da się zastąpić. Więc po co ją sobie odbierać?